wtorek, 11 lutego 2014

Łaknąć, Sarah Kane

C Nienawidzę tych słów które trzymają mnie przy życiu
Nienawidzę tych słów które nie dadzą mi umrzeć
B Wyrażając swój ból nie uśmierzam go.
C Ha ha ha
B Ho ho ho
M He he he
C Nie zgadzam się na to, żeby być sobą.
A Na moich oczach tracisz rozum.
M Rozum spokojnie wymyka się spod kontroli.
B Pozwól mi.
M Odejdź.
A Pewną małą dziewczynkę coraz bardziej przerażały powtarzające się często gwałtowne kłótnie rodziców.
Zdarzało się że spędzała całe godziny stojąc nieruchomo w toalecie tylko dlatego że przypadkiem się tam
znalazła kiedy wybuchła awantura. Po jakimś czasie, w chwilach spokoju, zaczęła wyjmować z lodówki mleko
albo brać je spod drzwi i zostawiać w miejscach, które kiedyś mogłyby stać się dla niej pułapką. Rodzice nie
mogli zrozumieć dlaczego we wszystkich pokojach stoją butelki ze skwaśniałym mlekiem.
M Dlaczego?
C Co?
B Co dlaczego?
C Co?
M Dlaczego płaczesz?
A Żadnych wiadomości.
B Byłaś taka wytrwała.
C To zawsze ja.

czwartek, 9 stycznia 2014

Emily Dickinson - 120 (There's something quieter than sleep)

There's something quieter than sleep
Within this inner room!
It wears a sprig upon its breast,
And will not tell its name.
 
Some touch it and some kiss it,
Some chafe its idle hand;
It has a simple gravity
I do not understand!
 
While simple-hearted neighbors
Chat of the “early dead”,
We, prone to periphrasis,
Remark that birds have fled!


 
Jest coś cichszego niźli sen 
W tym środkowym pokoju. 
Na piersi ma gałązkę - 
Przemilcza imię swoje.  
 
Niektórzy dotkną, ucałują, 
Rozetrą bezwładne dłonie 
Tej siły przyciągania 
Nie rozumiem, nie pojmę!  
 
Nie mogłabym płakać jak oni - 
Szloch może być obrazą! 
Spłoszą cichą wróżkę i umknie 
Do swych rodzinnych lasów.  
 
Gdy prostoduszni sąsiedzi 
Gawędzą o "zmarłej przedwcześnie", 
My - skorzy do peryfrazy - 
Mówimy, że ptaki pierzchły.

wtorek, 26 listopada 2013

wojaczek na dziś

Musi być ktoś, kogo nie znam, ale kto zawładnął
Mną, moim życiem, śmiercią; tą kartką
_________________________________________________________________________________
żyję nie widując gwiazd
mówię nie rozumiejąc słów
czekam nie licząc dni
aż ktoś przebije ten mur
_________________________________________________________________________________

Mówię do ciebie tak cicho jakbym świecił
I kwitną gwiazdy na łące mojej krwi
Stoi mi w oczach gwiazda twojej krwi
Mówię tak cicho aż mój cień jest biały
Jestem chłodną wyspą dla twojego ciała
które upada w noc gorącą kroplą
Mówię do ciebie tak cicho jak przez sen
płonie twój pot na mojej skórze
Mówię do ciebie tak cicho jak ptak
o świcie słońce upuszcza w twoje oczy
Mówię tak cicho
jak łza rzeźbi zmarszczkę
Mówię do ciebie tak cicho
jak ty do mnie

sobota, 19 października 2013

/Mała apokalipsa/ Tadeusz Konwicki

Leżę na lewym boku i słucham swego serca, którego nie słychać. I myślę o tym wątłym łańcuszku reakcji chemicznych, który powoduje, że unoszę powiekę, że burczy mi w żołądku, że marszczy się skóra na czole, że skwierczy stłumionym bólem ordynarny pęcherz, że w głowie albo poza głową odbywa się ruch słów, wyobrażeń, które nazywamy myślami, że pojawia się obłok fal, który jest tęsknotą albo spazmem nienawiści, że wystrzeliwuje się w przestrzeń kosmiczną pocisk lęku przed wiecznym nieznanym albo nabój rozkoszy poznania okruchu prawdy. U wielu moich przyjaciół pękł nagle jednego dnia ten łańcuszek reakcji chemicznych i nie wiem, gdzie oni teraz są, czy pokutują przy garści fosforu wietrzejącej w ziemi cmentarnej, czy oddalają się w konwulsjach drgań właściwych falom, czy pędzą w głąb nieskończoności i odbiją się od czarnej ściany końca tej nieskończoności, i wrócą tu,
gdzie mnie już nie będzie.

 Ja, panie sąsiedzie, jestem prosty, uczciwy człowiek. Nie mam głowy do filozofowania.
Widzę, że czarne, to i mówię, że czarne. A jak białe, to białe. Pan zauważył, oni ciągle
filozofują. Im gorzej, tym więcej filozofów. Im oczywistszy bezsens, tym głębsze myśli.